Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 79
Pokaż wszystkie komentarzeJak widzę jest tu sporo poturbowanych.... Panie i Panowie, cieszcie się że nie połamaliście się na poziomie kręgosłupa lub co gorsza nie doszło do urazu mózgu. Znam sporo osób które błogosławiłyby sytuację gdyby mogły odczuwać wkładanie do interesu czegokolwiek - uszkodzenie rdzenia powoduje ze poniżej czujesz nic lub bardzo niewiele, a cewnikowanie trza robić kilka razy dziennie (dobrze jeszcze jak ma się na tyle sprawne ręce, bo bywa że ręce są niewładne po uszkodzeniu w rejonie szyjnym -inaczej do końca życia będzie to robić siostra, żona , matka - na kochankę specjalnie bym nie liczył...). Pomyślcie że będziecie albo pchani na wózku (jak mocno Was dołamie), może będziecie śmigać na elektryku (do 15km na godzinę) albo - jeśli macie szczęście będziecie mieć na tyle sprawne ręce i śmigać samodzielnie na wózku. Będą problemy z prostymi czynnościami typu zmiana pozycji, przesiadanie się z łóżka na wózek. Dobra rehabilitacja czyni cuda (bo można wyuczyć tych czynności codziennych, poruszania się na wózku i życia na nim) ale sprawność będzie po prostu ..inna. Mam znajomych po wypadkach, sporo umieją, ba część wróciła na moto w postaci quada (tak! - coś w życiu robić przyjemnego trzeba) ale ostrzegają i mówią o tym że trzeba myśleć i uważać na siebie. Zupełnie inaczej jest jak uszkodzisz sobie mózg. O ile odzyskasz świadomość to kim teraz się stałeś zależy od tego w jaką okolicę głowy przywaliłeś. Będziesz bluzgał, nie panował nad emocjami, bliższy będziesz psychopacie niż rozsądnemu człowiekowi. Możesz utracić mowę przy pełnym jej zrozumieniu, możesz mieś sparaliżowaną jedną połowę ciała.... możesz być zupełnie kimś innym niż jesteś, zmienisz życie swoje i innych. Mało jest bardziej wstrząsających widoków niż widok dzieciak przyjeżdzający do ojca na wózku (z tego samego wypadku) i gadający do ojca który na tyle mocno uderzył się w głowę że nie wie kto przyszedł i wyzywa go od psów bo wydaje mu się że to pojawiło się groźne zwierze które go atakuje. Widziałem sporo takich sytuacji, sporo wysłuchałem durnych tłumaczeń (bo mi wyjechał, a ile miałeś na blacie kolego? A z 200...) ,zwykłej głupoty - niesprzątnięty piasek na ulicy etc etc. Sporo. Nawet wytworzyło mi się specyficzne poczucie humoru z jakim się niektórzy spotkali u rehabilitantów, tak jak ktoś mówił, to taka bariera ochronna by wszystkiego nie brać na klatę. Rozumiem pasję, rozumiem wiele rzeczy, ale szanujcie to co macie, szanujcie swoje zdrowie, bo jego stan pal licho że dotyczy Was ale znacznie bardziej niż sądzicie dotyczy to tych z którymi żyjecie, kochacie się (to też się zmienia po urazach! ciupcianie sie zmienia) czy którymi się opiekujecie... Decyzja o odkręceniu albo o wykonaniu ryzykownego manewru może zmienić raz i na zawsze wszystko i to nieodwołalnie!
OdpowiedzTwoj komentarz to powinno być posłowie do tego tekstu.
OdpowiedzDzięki za komentarz. Nic dodać,nic ująć...
Odpowiedz